28 lipca 2009

Miasto under construction

Poruszona ostatnimi wydarzeniami w stolicy (stolica vs. kupieckie wieczne prowizorki 1:0) oraz faktem, że gdzie się nie spojrzy w pas kłaniają nam się żurawie budowlane, zaczęłam głeboko się zastanawiać nad przyszłymi oraz obecnymi kształtami naszego miasta.




Okres przejściowy pomiędzy tym-co-było a chlubnym tym-co-będzie, z reguły niestety musi trochę potrwać. Pytanie tylko czy czekając koniecznie trzeba szpecić miasto. Z pewnością nie. Renowacje budynków zgrabnie ukrywają foto-płachty. Czemu w podobny sposób nie możnaby zawoalować robót naziemnych? Wyobraźmy sobie na przykład parkan oklejony wizualizacjami Placu Defilad z przyszłości w rozmiarach 1:1. Lub zdjęciami pokazującymi sposób, w jaki teren ten przeobrażał się z biegiem lat (choć - co tu dużo mówić - nie byłby to raczej ładny obrazek).

Na podobny pomysł wpadli Japończycy. Mieszkańcy Tokio w czasie trwania prac budowalnych mogą nie tylko podziwiać historię przeobrażanego terenu, ale również zyskują dodatkowe oświetlenie znacznie podnoszące bezpieczeństwo okolicy. Czas najwyższy, by Warszawa również pomyślała o takim rozwiązaniu. Nasze miasto jeszcze przez długie lata nie wyjdzie z gumiaków i kasków budowalnych.




Fot. pingmag.jp

1 komentarz:

  1. w Berlinie z remontu Bramy Brandenburskiej zrobiono wręcz kultowe wydarzenie i ciągle nakładano na obiekt nowe 'ubranko'. a u nas przez 10 lat trzeba patrzeć na panią w bieliźnie i pana w garniturze, co niewiele wnosi do naszego życia

    OdpowiedzUsuń