6 lipca 2009

Sentymentalnie

Pustka zagościła ostatnio na stronach mojego dojrzewającego blożka, ale musiał chwilowo ustąpić nieco miejsca potrzebie dokończenia tego, co się z takim entuzjazmem rozpoczęło prawie rok temu, a mianowicie przygotowaniom do egzaminu kończącego studia podyplomowe. Zajęcie głowy nieco inną tematyką okazało się bardzo owocne - egzamin zdany na piątkę. W takich chwilach łezka kręci się jednak w oku na wspomnienie magisterki.
Równolegle ze sprzątaniem spiętrzonych (ubóstwiam szelest szeleszczącego języka polskiego) na podłodze materiałów drukowanych z zakresu strategii marketingowych, reklamy i public relations, przez moją głowę przelała się sentymentalna rzeka wspominków z czasów studenckich połączona z wartkim strumieniem pragnienia odbycia wycieczki sentymentalnej po naszych ukochanych okolicach Krakowskiego Przedmieścia i Starówki.

Jak przystało zatem na rodowitych mieszczuchów wyprowadzonych za miasto lat temu raptem dwa, zamiast spędzić niedzielne popołudnie w pięknych okolicznościach mazowieckiej przyrody, spędziliśmy je szwędając się z aparatem fotograficznym naszymi sentymentalnymi ścieżkami Warszawy, których piękno uwydatniła dodatkowo tak lubiana przeze mnie deszczowo-burzowa pogoda.


Zajrzeliśmy m.in. do naszej ukochanej japońskiej knajpki przy ul. Nowogrodzkiej (naszym skromnym zdaniem najlepsza japońska knajpa w Warszawie - dość powiedzieć, że regularnie stołują się w niej rodowici Japończycy) oraz niezwykłej, podziemnej herbaciarni przy Podwalu, gdzie każde naczynie jest sztuką, białemu cukrowi mówi się stanowcze NIE i gdzie narodził się pomysł naszej leniwej, filmowej piwnicy. Żeby w sensie dosłownym nie rozciągać wątku przerzucę się z nim powyżej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz