8 czerwca 2009

Jaśminowy wątek

Nasze sobotnie spożywcze zakupy pozostałyby jedynie zwykłymi spożywczymi zakupami, gdyby nie standzik z pachnącymi kosmetykami do pomieszczeń firmy "Pachnąca szafa", na który natknęłam się gdzieś pomiędzy działem ze słodyczami a działem z chemią gospodarczą jednego z marketów. Jakiż był mój zachwyt, kiedy dostrzegłam linię zapachową o wdzięcznej nazwie „jaśminowa rosa”. Szczerze powiedziawszy daleka jestem od sztucznego perfumowania domu – wolę jego naturalny zapach, który tworzą ludzie, przyrządzane potrawy i świeże pranie.
Jaśminowi zamkniętemu w lnianych woreczkach nie mogłam się jednak oprzeć, szczególnie, że bardzo długo szukałam go w takiej właśnie formie. Do tej pory zdarzało mi się delektować jego delikatnym zapachem jedynie w japońskiej zielonej herbacie (z całego serca polecam – rozkosz dla ciała i duszy).

Jaśmin fascynuje mnie od dawna. Jego niezwykłość to wypadkowa niepodrabialnej nuty zapachowej oraz zupełnie niezrozumiałego dla mnie zjawiska, jakim jest jego jednoczesna intensywność, wręcz natarczywość i ... delikatność. To tak jak gdyby wydzielany przez niego zapach był ... pusty w środku. Daje Ci odpocząć zanim zdążysz się nim zmęczyć.

Jaśmin towarzyszy mi zatem od soboty nie tylko w domu (ku „zachwytowi” Roberta padło na szafę w sypialni pełną nie tylko moich, ale i jego koszul), ale również w samochodzie, gdzie z powodzeniem zastępuje tradycyjne męczące "perfumy" samochodowe.

Postanowiłam, że zapoluję teraz na jaśmin w doniczce.

Na deser pączki jaśminu:

Fot. 4.bp.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz