8 czerwca 2009

„Przesuwny problem”

Wprawdzie wiosna - przynajmniej kalendarzowo - króluje już u nas na dobre, ale ja postanowiłam kilka tygodni temu, że na ciuchowe porządki w szafach i szufladach nigdy nie jest za późno. Przejrzałam zatem w ataku nagłego przypływu silnej woli i tak mocno już przerzedzone zdobycze zakupowe sprzed kilku lat, co natychmiast wzbogaciło półki naszego garażowego regału o 5 nowych worków rozmaitości. Moje porządki nadal pozostałyby tylko pseudoporządkami (zwanymi przeze mnie pieszczotliwie „przesuwnym problemem”), gdyby nie genialny pomysł, który zaświtał mi w głowie na babskim spotkaniu nad kubkiem gorącej czekolady Wedla - urządźmy kiermasz ciuchowy i pozbądźmy się „przesuwnego problemu” raz na zawsze. Mało tego – róbmy tak już zawsze!

Bezpośrednie efekty kiermaszu, który odbył się w dniu wczorajszym są następujące: głębokie poczucie uszczęśliwienia najbliższego otoczenia, jeszcze głębsze poczucie oczyszczenia umysłu powiązane z absolutnie pozytywnym poczuciem ubytku (tak przyznaję - momentami graniczącym jednak z paniką), kilka „nowych” bezkosztowych szmatek oraz duuużo miejsca na przyszłe przemyślane nabytki.

Z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że terapeutyczne działanie porządków jest jednak nie do przecenienia ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz